Słowo (np. pizza):
Miasto:

Jesteś w > Regiony > Bielsko - Biała > 100 lat temu na Podbeskidziu > Wieniec i Pszczółka nr 10 - 6 marca 1910 rok

Wieniec i Pszczółka nr 10 - 6 marca 1910 rok

Kolejny artykuł opisujący wydarzenia, jakie miały miejsca na terenie Podbeskidzia sto lat temu. Powstał on w oparciu o informacje zamieszczone w polskim Tygodniku Wieniec i Pszczółka nr 10, którego założycielem był ks. Stanisław Stojałowski.
Zanim jednak drogi czytelniku zagłębisz się w lekturę musisz wiedzieć, że wspomniany tygodnik, był organem partii ks. Stojałowskiego i wyrażał poglądy i opinie środowisk z nim związanych. Nastawiony był on na budowanie i organizowanie polskiego życia narodowego na terenie Podbeskidzia, a co za tym idzie był bardzo krytyczny w stosunku do Niemców i Żydów.

Trzeba o tym stale pamiętać zapoznając się nie tyle z samymi faktami, ale z komentarzami do przedstawianych wydarzeń. Jednak powyższy tygodnik, jest prawdziwą kopalnią informacji o tym, co działo się na naszych terenach sto lat temu. Niewybredny zaś czasami język i ostre komentarze pozwalają nam zobaczyć cząstkę historii widzianą przez pryzmat chrześcijańskich socjalistów oraz poczuć gwałtowność starć narodowych jakie w tym okresie miały miejsce.

Jacek Kachel


Zdjęcia

Marzec 1910 roku patrząc na opisane wydarzenia w gazecie stał pod znakiem walki płacowej robotników, wizyty Ignacego Daszyńskiego i pojawienia się nowego banku w Białej.

W numerze 10, który ukazał się z datą 6 marca 1910 roku wiadomości regionalne rozpoczynają się od strajku robotniczego u Szpitzera, dzierżawcy kilkanastu warsztatów w Kamienicy w fabryce Halenty i u Geyera. Majstrem u Halenty jest niejaki Gürtler z Bystrej. Jest to majster kruk, który obdziera robotni¬ków gdzie może, okrada kasę; chorych i samego Spitzera. [1]
Tkacze nie mogąc już dłużej znosić despotycznych rządów, Gürtlera, wstąpili jak jeden mąż do związku zawodowego chrześcijańskich tkaczy. Zażądali przez organizacje, by każdemu tkaczowi dał wgląd w książkę pracy, aby mogli skontrolować przepracowane godziny. Majster, który dotąd wypłacał należności tak jak chciał, postanowił pozbyć się tej społecznej kontroli i zamierzał zwolnić wszystkich należących do związku. Zorganizowani tkacze sprzeciwili się stanowczo tej procedurze i zażądali, od p. Spitzera wydalenia majstra. Wykazało się bowiem, że majster Gürtler nie podawał do kasy chorych tkaczy od dnia, w którym zostali do roboty Przyjęci, ale 3 i 6 miesięcy później, lecz wkładki do kasy odciągał od dnia przyjęcia do pracy i chował do kieszeni. Jeszcze inna praktyka majstra Gürtlera. Jeśli tkacz odrobił w tygodniu 2 i pół kawałka, to mu wypłacał tylko za 2 kęsy, (...) Nie dziw więc, że z tej krwawizny robotniczej wystawił sobie wspaniałą kamienicę i w roku zdołał przeszło 3 tysiące upłacić. [2]
Mimo zgłoszonych nadużyć właściciel nie chciał zwolnić majstra, z tego też powodu związkowcy chrześcijańscy złożyli doniesienie do prokuratora w Cieszynie i zaapelowali do tkaczy, by u Spitzera do wyjaśnienia sprawy roboty nie przyjmowali. — ani po innych fabrykach zwłaszcza u Geyera i Stawra sukien Spitzerowych nie wyrabiali.

W niedzielę 27. lutego odwiedził Bielsko Ignacy Daszyński, który przybył wspólnie z posłem Elderschem na zgromadzenie robotnicze, które odbyło się w sali hotelu Kaiserhof. Piękna pogoda, przygrywająca orkiestra oraz nienawiść do tzw. żółtych zgromadziła około 3 tysięcy ludzi. Żółci znowu chcieli mieć zebranie na sali w Strzelnicy o godzinie 4. Socyały chciały rozbić zebranie żółtych, ale policya obsadziła silnym kordonem wejścia na strzelnicę i dlatego do czynnej awantury nie przyszło.
Kim byli żółci? Jak wynika z gazety, była to organizacja robotnicza, w pełni kontrolowana i zorganizowana przez pracodawców. Podobno „żółci”, pracujący u Josephy'ego, otrzymywali 30 halerzy więcej dziennie i byli bardzo dyspozycyjni, gdy chodzi o zwalczanie Polaków. Zarówno socjaldemokraci jak i chrześcijańscy związkowcy uważali ich za: zbiornik łamistrejków i liziłapów, to wrzód — bolączka pełna gnijącej, smrodliwej materyi na ruchu robotniczym.

Pozostając nadal przy prawach robotniczych warto odnotować, że 22 lutego w Jasienicy w tutejszej fabryce mebli został ogłoszony lokaut. Ponad 600 robotników zostało pozbawionych pracy. Fabryką zarządza żydek Redlich; fabryka zaś należy do akcyonaryuszów wiedeńskich. Spór poszedł dlatego, że dyr. Redlich chciał zmusić robotników do pracy ponad szychtę za tęsamą płacę akordową. Robotnicy zażądali bodaj za pracę poza szychtą 10 halerzy poprawy, lecz Redlich ani słuchać o tem nie chciał i fabrykę zamknął. [3]
Rozmowy płacowe trwają. Podjęli się ich najsilniejsi w zakładzie socjaldemokraci. Natomiast Robotniczy związek krakowski „ puzyniaków" pomimo, że miał tam swoich zwolenników nie doczekał się wsparcia od centrali. Gazeta nie bez satysfakcji informuje, że to kolejny przykład po Sporyszu i Węgierskiej Górce, kiedy to członkowie tej organizacji pozostali bez pomocy. Niektórzy członkowie będą zmuszeni teraz się procesować o wsparcie, jakie im się statutowo należy, a których im „puzyniacy” nie wypłacają.


Opracowanie: Jacek Kachel

Odcinek można również zobaczyć na stronach BTI lub ściągnąć na TV Bielsko
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

[1]  Wieniec i Pszczółka nr 10 z 6 marca 1910, str. 155.
[2]  Wieniec i Pszczółka nr 10 z 6 marca 1910, str. 155.
[3]  „Wieniec i Pszczółka” nr 10 z 6 marca 1910, str. 156.

bladzmiana

Dodaj swój komentarz :

Temat:
Autor:
e-mail:
Wiadomość:
Wybierz temat
0
0


Powiadom mnie o nowościach:
Statystyka
Ilość artykułów:207
Wieniec i Pszczółka nr 10 Bielsko, Bielsko-Biała, Beskidy, zabytki, witamy, muzea, historia bielsko, willkommen, zabytkowe cmentarze, tego już nie ma, zasłużeni mieszkańcy, zabytki bielsko, książki i albumy o mieście, ciekawostki z miasta, warto zobaczyć bielsko, ważne daty, rynki i place, angielski bielsko, szkoły językowe bielsko
Czas generowania strony: 0.053 s